duuuuuuużo zaległości.
po pierwsze. "łap aparat i za drzwi" takimi słowami zostałam wygoniona na pierwsze samodzielne fotografowanie ogródka.
Doda dzielnie pomagała mi odnajdować co ciekawsze obiekty fotograficznie, niekiedy woadając to z ogonem to z pyskiem w kadr. pies uroczy :)
po po drugie wypad z Panem Musiejem w plener. "zabierz mnie proszę tam, gdzie jest pięknie i cicho", w rezultacie znaleźliśmy się w lesie pełnym pająków, mrówek, komarów i innego rodzaju robactwa, które bardzo mnie pokochały czego oznaką było ich silne dążenie do zbliżenia z moją osobą.
Pogryziona, oblazła robactwem oto co stworzyłam.
Po trzecie Warszawa. tu nie trzeba dużo pisać. po pierwszym dniu pracy odstresowanie z aparatem. po prostu: Warszawa moimi oczami.
a na zakończenie, coś na co szczególnie zwróciłam uwagę i co na dłużej pozostanie w mojej pamięci. pozdrowienia dla gimnazjalistów :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz